Dookoła Block B było ostatnio trochę zawirowań - wiązało się to ze zmianą wytwórni, co nie jest sprawą drobną, kosmetyczną i w rzeczywistości pozbawioną znaczenia. Owszem, zespół powinien być przede wszystkim zespołem, a nie dzieckiem wytwórni, ale mimo wszystko, w k-popie producenci nie są tylko nazwą wymienianą w napisach końcowych. Stardom charakteryzuje się pewnym rodzajem kiczu - mimo to, o Seven Seasons nikt nie słyszał, a im mniejszy kolos stoi za plecami, tym trudniej zostać zauważonym...
Ta zmiana wyszła jednak chłopakom na dobre. Widać to nie tylko w estetyce dwóch wydanych pod skrzydłami nowej wytwórni teledyskach, o czym później - ale również w piosenkach. Very Good nareszcie brzmi jak coś, co można z czystym sumieniem zaliczyć do porządnego popu. Od pierwszych nut wiadomo, że tym razem nie będzie niczego grzebiącego ogromny potencjał grupy, przeznaczonego raczej dla zespołu o mniejszych możliwościach i umiejętnościach raperskich. Utwór wpada w popularne ostatnio kanony - elektronikę, oszczędny refren, szczątkową obecność instrumentów... i tekst, który jest do znudzenia o własnej wspaniałości. Owszem, dobrze czasami odpocząć od wszechobecnej miłości, jednak wcześniej wspomniany trend już nieco stracił na świeżości. Nawet, jeżeli jest częścią składową perełki od zespołu tak utalentowanego w kwestii rapu, jak Block B. Niesamowite w przypadku tej grupy jest względnie równy podział linijek, tak, że cała piosenka nie jest już wyłącznym wysiłkiem Zico i Kyunga, opcjonalnie jeszcze P.O, z dodatkiem Taeila w refrenach. U-Kwon rozwinął się wokalnie niemal nie do poznania... takich zmian chyba nikt się nie spodziewał - Block B w końcu jest mocne, ale niepozbawione klasy.
Teledysk nie ma sensu, jednak nie piszę tego w żaden sposób złośliwie; dominujący w tym klipie jest chaos, choć całość wykonano bardzo dobrze. Jakość, kolory, przemyślane kadry - i już bez kiczu. Garnitury są bezpiecznym strojem i naprawdę trzeba się postarać, żeby wyglądać w nich źle. Oczywiście, nie mogło zabraknąć swoistego swagu - a więc miłośnicy łańcuchów, skórzanych ubrań i futer nie będą zawiedzeni, zapewniam. Na ramionach Zico razem z czymś, co w poprzednim życiu zapewne egzystowało spokojnie jako stadko kruków, spoczywa bardzo dużo lansu. Nietrudno się domyślić, że znowu przejmuje funkcję faktycznej twarzy zespołu, bo Jaehyo pojawia się sporadycznie, podczas gdy lider zajmuje większość czasu antenowego (towarzyszą mu kolejne szalone stylizacje, rzecz jasna). Szkoda, że inni członkowie mają okazję zaistnieć tylko wtedy, kiedy jest czas na ich wersy - ale przynajmniej tych jest więcej... choreografia jest natomiast zepchnięta na sześćset osiemdziesiaty trzeci plan klipu, toteż trudno mi się do niej odnieść. To na pewno kawałek rytmicznego, nieco robotycznego tańca.
Ta recenzja upłynęła pod znakiem rozważania sytuacji Block B po zmianie wytwórni - i muszę przyznać, że, zgodnie z zapowiedzią w Nilili Mambo, weszli na następny poziom. Very Good jest rzeczywiście bardzo dobre. I sam zespół też. Miejmy nadzieję, że od teraz na jakiś czas uda im się unikać wszelakich kontrowersji, z czymkolwiek by one nie były związane...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz